Sprawuje Pan funkcję wójta od 2014 roku. Jak ocenia Pan ten okres? Co udało się Panu zmienić przez ten czas, a nad czym chce Pan jeszcze popracować?
Końcem czerwca 2003 roku, tuż po zakończeniu studiów, rozpocząłem pracę w Urzędzie Gminy Jaworze – najpierw jako wolontariusz, a potem podinspektor w wydziale budownictwa. Przez kilka lat byłem również kierownikiem Referatu Organizacyjnego i Spraw Społecznych, a następnie Referatu Strategii Rozwoju i Funduszy Europejskich. Nadmienię również, że jakiś czas pracowałem w oparciu o tzw. umowę śmieciową, czyli umowę zlecenie, ale dla mnie wówczas nie miało to większego znaczenia – po prostu byłem bardziej niż zadowolony z posiadania źródła dochodu. Wtedy takie były czasy. I dzisiaj – z perspektywy minionych lat – nie żałuję tego ani trochę. Potem byłem przez siedem lat zastępcą wójta, a dzisiaj jestem wójtem. Patrząc na ostatnie dwanaście lat mojego życia zawodowego, to szczerze mówiąc, sam jestem w szoku, że wszystko tak się potoczyło. Muszę jednak powiedzieć, że rok pracy na stanowisku wójta to chyba jeden z najlepszych okresów w mojej pracy zawodowej. To niesamowite doświadczenie, kiedy można samodzielnie kreować rozwój jednostki terytorialnej oraz prowadzić dialog z mieszkańcami, wsłuchując się w ich sprawy. Ale wróćmy do pytania. Bez wątpienia jednym z największych sukcesów jest zakończenie budowy kanalizacji. Przypomnę, że rozpoczęliśmy to zadanie w 2010 roku, za które od samego początku byłem odpowiedzialny. W końcowej fazie realizacji projektu rzutem na taśmę udało się mi wynegocjować z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska jego rozszerzenie na kolejne dwa etapy, a także uzyskałem zgodę na zakup samochodu specjalistycznego do ciśnieniowego czyszczenia kanalizacji (tzw. WUKO). Tym samym za niecałe 100 tys. pozyskaliśmy dla gminy sprzęt wart 700 tysięcy, co postrzegam w kategorii osobistego sukcesu. Warto też powiedzieć o zakończeniu innych projektów: budowa ścieżki pieszo-rowerowej przy ulicy Średniej, oddanie do użytku boiska przy szkole podstawowej czy realizacja pierwszego etapu budowy parku wypoczynkowo-rekreacyjnego na tzw. „starym basenie”. To namacalne sukcesy. Kolejny ważny obszar to przygotowania do nowej perspektywy unijnej 2014-2020, a co za tym idzie wynegocjowanie dla Gminy Jaworze ponad 4 mln złotych w ramach Regionalnych Inwestycji Terytorialnych. Chodzi głównie o odbudowę zabytkowego budynku w centrum Jaworza w celu utworzenia tam Domu Zdrojowego. W planach mamy także montaż budowę ogniw fotowoltaicznych na budynkach użyteczności publicznej, jak i utworzenie centrum usług społecznościowych, które docelowo działać będzie w Domu Zdrojowym. Ale przed nami już rok 2016, w którym chcemy rozpocząć budowę budynku socjalnego z salą wielofunkcyjną do spotkań gminnych, a także pierwszy etap budowy hali sportowej. To tyle, jeśli chodzi o inwestycje. Tymczasem równie ważne dla mnie jest budowanie fundamentów społeczeństwa obywatelskiego. Wspomnę chociażby budżet obywatelski, który jest moim autorskim pomysłem na Jaworze. To już się udało – w zeszłym roku przygotowaliśmy ramy prawne oraz zrealizowaliśmy szereg zadań zgłoszonych przez grupy mieszkańców (co roku na te cel przeznaczamy minimum 100 tys. zł). Następny ważny obszar to nawiązanie dialogu z mieszkańcami nie tylko w ramach różnych stowarzyszeń, ale i indywidualnie, kiedy to podczas licznych spotkań rozmawiamy wspólnie o najpilniejszych potrzebach i trapiących nas problemach. Przy okazji zdecydowałem się istotnie zwiększyć nakłady na współpracę z organizacjami społecznymi. To wszystko oznacza umacnianie porozumienia, współpracy i dialogu w całej gminie. To jak nic innego służy rozwojowi Jaworza. Ale nie tracę z oczu celu najważniejszego, tj. ambicji uzdrowiskowych gminy. Jaworze-Zdrój to dla mnie priorytet. Idea ta nie jest do zrealizowania podczas jednej kadencji, co zawsze podkreślałem, ale wymaga czasu i cierpliwości. Reaktywacja uzdrowiska to jest coś ponad cel dnia dzisiejszego, to nasza wspólna ambicja i przyszłość Jaworza.
Co znaczy dla Pana nagroda Złotego Lauru? Czy takie wyróżnienia motywują Pana do większego wysiłku?
Byłem wielce zaskoczony informacją Kapituły Laurów Umiejętności i Kompetencji Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, że w stolicy województwa zauważono pracę wójta jednej z najmniejszych gmin powiatu bielskiego. Powiem szczerze, że nie jestem zwolennikiem odznaczeń osobistych, gdyż wójtowanie to przecież normalna praca, za którą miesięcznie otrzymuję wynagrodzenie. Co innego wyróżnienie dla samorządu… Niemniej jednak kategoria, w której zostałem dostrzeżony, jest jedyna w swoim rodzaju. „Udany debiut” można mieć tylko raz w życiu – a jeszcze kiedy ktoś go zauważy, to naprawdę budujące i motywujące. Jeszcze raz serdecznie dziękuję Kapitule za to wyróżnienie, które poczytuję jako uznanie zasług dla wszystkich mieszkańców Jaworza, dzięki którym ten „udany debiut” się udał… To wyróżnienie dedykuję mieszkańcom Jaworza właśnie. Przede mną jednak jeszcze wiele roboty i na laurach z całą pewnością nie spocznę, choćby były złote. Pierwszy rok wójtowania to jedna przygrywka, a czas ocen dopiero nadejdzie – „po owocach ich poznacie”…
Kończył Pan Uniwersytet Opolski, Uniwersytet Ekonomiczny i Jagielloński w Krakowie czy Wyższą Szkołę Bankową w Poznaniu. Nie kusiło Pana, by to tam, w dużych miastach, kontynuować swoją karierę?
Można dodać do tej listy jeszcze Uniwersytet Śląski w Katowicach i Politechnikę Częstochowską (śmiech). Nie zaprzeczę – kusiło i to bardzo. Dzisiaj jednak mój dom i moja praca to Jaworze – może mała gmina, ale za to z jakim potencjałem i z jakimi ludźmi. Nie zamieniłbym Jaworza nawet za Nowy Jork.
Co jest kluczem do skutecznego zarządzania gminą?
Powiem krótko: wiedza, doświadczenie i lider mądrej zmiany. Myślę, że to bez większego problemu gwarantuję. Poza tym (a może przede wszystkim) dobry kontakt z ludźmi, otwartość na ich potrzeby i problemy oraz mądre zmiany. Bez fałszywej skromności powiem, że współpraca na płaszczyźnie wójt-mieszkańcy układa się bardzo dobrze (choć nigdy nie jest tak, aby nie mogło być lepiej). Nie jestem też głuchy na krytykę, staram się wyciągnąć z niej wnioski, ale obejmując to stanowisko wiedziałem, że „jeszcze się taki nie urodził, co wszystkim dogodził”. Tak więc pewnie niektórzy czytelnicy mogą mieć zgoła odmienne zdanie.
Z jakimi problemami muszą mierzyć się na co dzień władze takich gmin jak Jaworze? Jak to zmienić?
W przyszłym roku Jaworze obchodzić będzie ćwierćwiecze samorządności i samodzielności (gmina powstała rok po rewolucji samorządowej w Polsce, w 1991 roku). To doskonała okazja, by nie tylko wspominać i świętować, ale i przyczynek do zastanowienia się nad kierunkami rozwoju naszego polskiego ustroju jednostek lokalnych i regionalnych. W moich oczach to przede wszystkim pięć postulatów. Po pierwsze FINANSE, czyli sanacja finansów samorządowych; gmina musi posiadać gwarancję finansowania przydzielanych przez ustawodawcę zadań – szczególnie teraz, gdy stoimy przed decyzją w sprawie kwoty wolnej od podatku, która może zachwiać samodzielnością finansową polskich gmin. Po drugie DEMOKRATYZACJA, tj. budowa społeczeństwa obywatelskiego i depolityzacja samorządu, wyrażająca się m.in. ograniczeniem sprawowania kadencji wójta, czego jestem wielkim zwolennikiem oraz pewnie samotnikiem wśród kolegów po fachu, oraz większym wpływem mieszkańców na działania organów gminy (np. obowiązkowe budżety obywatelskie i dialog społeczny). Po trzecie DEMOGRAFIA, czyli uwrażliwienie samorządu na zmiany społeczne, wyrażające się starzeniem społeczeństwa oraz ucieczką młodych do większych ośrodków miejskich. Po czwarte INTELIGENTNA SPECJALIZACJA, a co za tym idzie znalezienie własnej niszy rozwojowej i promocji ożywienia w trzech głównych obszarach: społecznym, gospodarczym i ekologicznym. Po piąte TOŻSAMOŚĆ LOKALNA – gminy muszą w większym stopniu działać na rzecz uwrażliwiania społeczności miejscowej na korzenie historyczne, w tym współpracować w tym zakresie ze środowiskami i organizacjami pozarządowymi, które stanowią „ukryty skarb i źródło naszych małych ojczyzn”. A jak to zmienić? Pozwolę sobie to pytanie pozostawić bez odpowiedzi.

