W czwartek 14 kwietnia 2016 r. w Szkole Podstawowej odbyło się spotkanie władz gminy Jaworze z rodzicami dzieci sześcio- i siedmioletnich, które we wrześniu rozpoczną edukację w klasie pierwszej lub w przedszkolu. Spotkanie to zorganizowałem na prośbę niektórych z mieszkańców Jaworza, którzy z pierwszej ręki chcieli się dowiedzieć o organizacji nowego roku szkolnego w związku ze zmianą prawa oświatowego.
Wypada przypomnieć, że na podstawie znowelizowanej w grudniu 2015 r. ustawy o systemie oświaty diametralnemu przeobrażeniu uległ krajobraz szkolny w Polsce, a co za tym idzie – w Jaworzu. Przede wszystkim przywrócono „stary” obowiązek szkolny, zakładający, że do klas pierwszych idą siedmiolatki – rodzice mają jednak prawo skierować do klasy pierwszej także sześciolatka, o ile uznają to za słuszne. Z obowiązku przedszkolnego zwolniono zaś pięciolatków i jak do tej pory objęte są nim tylko i wyłącznie sześciolatki.
Powyższe zmiany nie przeszły jednak bez echa w samorządach, które od trzech lat przygotowywały się na poprzednią reformę, która przewidywała zgoła coś odwrotnego. Nie będę oceniał ani jednej, ani drugiej, bo nie jest to moją rolą. Moim zadaniem jest zapewnienie realizacji obowiązku szkolnego i prawa przedszkolnego dla wszystkich dzieci z Jaworza. I zagwarantowanie, że będzie to realizowane z jak najlepszym interesem dla wszystkich mieszkańców Jaworza. A że zdanie rodziców ma niezwykle wielką wagę, nie może to się odbywać za ich plecami.
Ale by być sprawiedliwym, muszę zwrócić uwagę na problemy, które kolejna zmiana przyniosła polskim gminom w tak krótkim okresie czasy. Po pierwsze kłopoty z pomieszczeniami, klasami i salami wynikające z konieczności i chęci przyjęcia do przedszkoli wszystkich zgłaszanych dzieci. Czyli sześcio-, pięcio-, cztero i trzylatkom. Po drugie syndrom tzw. „pustego rocznika”, wynikający z przeważających wśród rodziców decyzji o wysłaniu sześciolatków do przedszkola, a nie pierwszej klasy. Po trzecie obniżona subwencja oświatowa, która dla naszej gminy „na dzień dobry” oznaczała minus 80 tysięcy złotych. Po trzecie radykalnie spadająca liczba klas pierwszych w nadchodzącym roku szkolnym, która w wielu gminach (raczej nie dotyczy ona jeszcze nas… w tej chwili) oznacza zwolnienia w oświacie – przypomnieć trzeba, że rocznik 2016/2017 będzie kontynuował naukę w szkołach prowadzonych przez gminę przez dziewięć (6+3) lat. Powinnością władz gminy jest jednak przeprowadzenie mieszkańców Jaworza przez tę „przygodę” suchą stopą.
W trakcie spotkania, w którym – oprócz mnie – uczestniczyli m.in.
- Anna Skotnicka-Nędzka (zastępca wójta, odpowiedzialna m.in. za sprawy oświaty w Jaworzu),
- Maria Łepecka (kierownik Gminnego Zespołu Oświaty),
- Ewa Cholewik (dyrektor Szkoły Podstawowej Nr 1),
- Maria Kuś (zastępca dyrektora Szkoły Podstawowej Nr 1),
- Jolanta Bajorek (dyrektor Przedszkola Nr 1),
- Czesława Cybułka (dyrektor Przedszkola Nr 2),
mieliśmy okazję do poinformowania rodziców dzieci sześcio- i siedmioletnich o planach związanych z organizacją nadchodzącego roku szkolnego, a zarazem wysłuchać ich opinii, uwag i wątpliwości oraz odpowiedzieć na wszelkiego rodzaju pytania.
Wójt Anna Skotnicka-Nędzka przedstawiła statystyki dotyczące bieżącej sytuacji w oświacie, odnosząc się zarazem do popytu na usługi przedszkolne. I tak Przedszkole Nr 1 w tym roku przyjmie nie 100, ale 124 dzieci, które będą uczyły się w przedszkolu oraz zaadaptowanej na jego potrzeby sali lekcyjnej w podstawówce. Grupa najstarszych sześciolatków (25 dzieci), których rodzice zadeklarowali więcej niż 5 godzin dziennej opieki, będzie gromadzić się w szkole – pod opieką dotychczasowego wychowawcy przy pomocy zatrudnionego na pełny etat asystenta nauczyciela. Grupa druga złożona z młodszych sześciolatków i pięciolatków (24 dzieci) bawić i uczyć się będzie w przedszkolu, podobnie jak grupy pozostałe, tj. pięciolatków, czterolatków i trzylatków. Tych ostatnich jest ponad dwadzieścioro. Z kolei w Przedszkolu Nr 2 opiekę znajdzie setka dzieci. Jedynie troje dzieci znalazło się na liście rezerwowej, wszystkie pozostałe znalazły swoje miejsce w gminnych przedszkolach.
W dalszej części dyskusji dyrektor Szkoły Podstawowej Ewa Cholewik poinformowała o szkolnej ofercie edukacyjnej, wskazując m.in. na doskonałe warunki szkolne oraz ciekawą ofertę edukacyjną. Poruszyła m.in. temat oddzielenia klas wczesnoszkolnych od starszych dzieci poprzez dedykowanie im oddzielnych pięter, dostosowane do potrzeb najmłodszych warunki spędzania wolnego czasu oraz spożywania posiłków. Ważny punkt w jej wystąpieniu zajęły zajęcia pozalekcyjne dla dzieci oraz wychowawcze formy wspomagające rodziców, a także stała obecność w placówce psychologa.
W trakcie zebrania padło wiele pytań, które i mnie dały sporo do myślenia. Wśród najważniejszych pojawiły się i takie:
-
Czym kieruje się szkoła przy podziale zapisanych do niej 6-latków na klasy?
– Dyrektor Ewa Cholewik odpowiedziała, że wszystkie sześciolatki będą w jednej klasie. Towarzyszyć im będzie grupa najmłodszych siedmiolatków, chyba że uzbieramy co najmniej 15 sześcioletnich uczniów – wówczas utworzymy klasę złożoną tylko z nich. Na pewno nie podzielimy sześciolatków między różne klasy.
-
Ilu uczniów może liczyć jedna klasa?
– Do 27 osób (z pomocą asystenta). Jednakże w obliczu obecnych trendów klasy będą, jak w prywatnej szkole – na dzień dzisiejszy po ok. 14-16 osób. To spowoduje, że w gminie nie będzie zwolnień nauczycieli, którzy utracą klasę, a zostaną przesunięci najpewniej do świetlicy. Poza tym dla dzieci, które w tym roku zaczną swoją edukację sytuacja w kraju stworzy pewien drobny atut – otóż będą one miały znacznie mniejszą konkurencję w ubieganiu się o miejsce w szkole średniej, na uczelni itp.
-
Umieszczenie dzieci w szkole podstawowej – nawet gdy będzie to „zamiejscowa”, oddalona kilkanaście metrów od przedszkola jego sala – jest trochę wątpliwe… Co z tym wszystkim?
– Tutaj w dyskusji z rodzicami głos zabrałem ja sam, pani wójt Skotnicka-Nędzka, dyrektor SP Ewa Cholewik i dyrektor przedszkola Jolanta Bajorek. Doskonale rozumiem wątpliwości rodziców i ich niepokój, ale sytuacja ta jest związana przede wszystkim z możliwościami lokalowymi gminy. Tym bardziej, że decyzją o zmianie wieku obowiązku szkolnego zostaliśmy zaskoczeni – nie było ani czasu, ani możliwości zareagowania we właściwy sposób. Od miesięcy trąbiono w telewizji, że gdy dzieci sześcioletnie pójdą do szkoły, to znajdą się miejsca dla trzylatków. I to właśnie pomyśleli ich rodzice, którzy do Przedszkola w Jaworzu Dolnym zgłosili ich grupo ponad dwadzieścia. Postawiliśmy pytanie: albo urządzamy dodatkową przedszkolną salę dla najstarszych przedszkolaków w szkole, albo skreślamy dzieci trzyletnie. Tak gruboskórni nie moglibyśmy być. Zatem podjęliśmy tę trudną decyzję i przedszkole wynajęło na rok (bo to chyba wystarczy) salę klasową, w której dotychczasowe pięciolatki znajdą opiekę tej samej pani, która będzie wspomagana przez cały dzień przez swojego asystenta. Ten punkt wywołał pewne dyskusje, ale w zasadzie gmina nie miała innej możliwości. Chcąc zadowolić wszystkich mieszkańców (przy całej mizerii lokalowej), gmina musi proponować pewne kompromisy – tak jak nauka w trzecich klasach w budynku „Pod Goruszką”. Niemniej jednak obiecaliśmy rodzicom, że po dwóch-trzech miesiącach nowego roku szkolnego spotkamy się wspólnie celem podsumowania zaproponowanego dzisiaj rozwiązania. Na zakończenie jeszcze raz podkreślam, że sześciolatki będą pod opieką przedszkola, a nie szkoły. Wychowawcy, wyżywienie i opieka będą odbywać się w ramach organizacyjnych Przedszkola Nr 1. Dzięki temu rozwiązaniu udało nam się zaoferować usługi przedszkola 24 dzieciom więcej aniżeli do tej pory… A to coś chyba znaczy.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy otrzymali odpowiedź, na którą czekali. Nie jest jednak w możliwościach gminy, by zadowolić każdego i zawsze. To jest ta gorzka prawda, z którą ja mierzę się każdego dnia, podejmując decyzje. Choć chciałbym, by było inaczej…
Gmina to wspólnota wszystkich jej mieszkańców. I to jest kluczem do zrozumienia zachodzących w niej procesów i zdarzeń. Tym też staram się od ponad roku kierować – zapewnić „wspólnotową” realizację interesów indywidualnych mieszkańców. Znaleźć balans i harmonię. To oznacza, że każdy głos musi być wysłuchany, każda uwaga przedyskutowana, ale decyzja musi być wspólnotowa – odnosić się do wszystkich mieszkańców niezależnie od ich statusu społecznego czy finansowego.
A tak na koniec powiem, że wspólnotą są również przedszkolaki. Zarówno sześciolatki, jak i ich rok młodsi koledzy. Tak samo zresztą jak czterolatki i ci najmłodsi, którzy mają lat trzy, trzy i pół i sięgają brodą ponad stół. Jak im odmówić przedszkola? Ja bym nie umiał…