Odkąd zostałem wójtem, podkreślam, że myślą przewodnią dla mnie służenie mieszkańcom, zaś oni sami są dla mnie podmiotem samorządu. I ten, kto mnie poznał, wie, że nie są to jakieś frazesy, ale naprawdę kieruję się tą zasadą w swoim postępowaniu. I choć nie zawsze podjęte przeze mnie decyzje satysfakcjonują każdego, to podejmuję je w interesie całej wspólnoty. To kolejna prawda, którą powtarzam – gmina nie realizuje interesów prywatnych, ale jest odpowiedzialna za interesy wspólne. I tego podejścia na pewno nie zmienię.
Wczoraj, gdy na FB jeden z radnych „napadł” mnie otwarcie, że sala spotkań w Domu Gminnym „Pod Harendą” została otwarcia bez zaproszenia niektórych radnych, pierwszy raz w życiu chyba publicznie zaoponowałem. Otóż napisałem, że wcale nie musieliśmy tego robić z celebrą – i nawet nie powinniśmy. Bo samorząd to nie „wójt plus rada”, ale najpierw jaworzanie – dzieci, młodzież, dorośli i seniorzy, czyli my wszyscy razem. Gmina to wartość sama w sobie, gdyż tworzą ją mieszkańcy, a nie „funkcjonariusze publiczni” mniejszego czy większego kalibru, a w Jaworzu czas „oficjałek” dawno temu się skończył – teraz mamy wspólnotę dusz i serc, w których wyryte jest słowo „Jaworze”. Taką bowiem misję swojego urzędowania kiedyś tam sobie wymyśliłem i jej się trzymam. Bo Jaworze to coś więcej – to My…
Powyższa filozofia w pełni współgra z tym, co napisałem w programie wyborczym napisałem, że głos mieszkańców to najważniejszy atut gminy – bowiem samorząd stanowią ludzie, a nie osoby wyznaczone do pełnienia władzy, zaś wójt czy radni muszą się wsłuchiwać w potrzeby mieszkańców, znać ich problemy oraz być otwarci na ich sugestie, nie zapominając przy tym, że jednak to oni ponoszą za wszystko odpowiedzialność. Rola wójta jest tu szczególna, gdyż on pełni funkcję nie tyle ojca sukcesów, bo ten ma ich wielu, ile jest ojczymem wszystkich porażek, do których pozostali nie chcą się przyznać…
Tak więc w trakcie mijającej kadencji zorganizowaliśmy co roku spotkania z mieszkańcami – w 2015 roku było ich cztery, w 2016 – dwa, w 2017 – dwa w ramach tzw. reformy oświaty, zaś w 2018 r. będzie ich co najmniej dwa lub trzy. Zobaczymy. Ale na pewno będą grubo przed kampanią wyborczą, gdyż tego wymaga elementarna uczciwość wobec Państwa, a także konieczność „zdania meldunku” z tego, co wykonaliśmy, co się nie udało, a co musi jeszcze poczekać. Kiedyś na pytanie jednego z jaworzan, czy coś tam zrealizuję, czego nie da się zrobić, odpowiedziałem: wybieracie Państwo wójta, a nie czarodzieja. I tak traktuję tę pracę – jako coś realnego, a nie hokus-pokus i czary-mary.
Godziny pracy urzędu nie zostały co prawda wydłużone, ale jeszcze bardziej – ja i urząd – uelastyczniliśmy się w rozwiązywaniu Państwa problemów. Ja sam jestem dostępny, nawet wieczorową porą, w mediach społecznościowych, zaś mój numer telefonu komórkowego nie stanowi już chyba tajemnicy państwowej. Nie ma też problemu, by umówić się ze mną również po godzinach pracy urzędu. Niemniej jednak temat godzin pracy urzędu to sprawa otwarta – mogę jednak powiedzieć, że jestem bardzo dumny ze swoich pracowników, którzy na tle innych urzędników wypadają z całą pewnością bardzo dobrze, o czym świadczą badania opinii mieszkańców. I za to im dziękuję – za to, że są dla Państwa raczej pomocą niż barierą, bo o to tutaj głównie chodzi.
Od początku mojej kadencji uruchomiliśmy także bezpłatne porady prawne świadczone przez Panią mec. Patrycję Jakubiec co czwartek w godz. 17:30-19:00. Są one finansowane z budżetu naszej gminy i różnią się tym od pomocy państwowej, że wystarczy przyjść, a nie przynosić ze sobą stertę dokumentów uprawniających do bycia przyjętym. Już wkrótce zaprezentuję Państwu dokładniejsze dane o zainteresowaniu tą formą współpracy, które było niemałe.
Poza tym ruszyliśmy w 2015 roku z budżetem obywatelskim – „Budżet obywatelski to dla mnie okazja, byśmy wszyscy wzięli czynny udział w decyzjach związanych z rozwojem gminy. Dlatego jest to tak ważny obszar działań. Liczę na Państwa pomysły i uwagi!” – tak mówiłem w wywiadzie dla Magdy Fritz z Radia Bielsko nieco ponad miesiąc po swoim zaprzysiężeniu. O tym wszystkim możemy poczytać TUTAJ.
Co do wolontariatu, to jeszcze to wyzwanie przed nami. Tego nie udało się zrobić, ale mamy już kilka pomysłów. Na razie nasza gimnazjalna (przedreformowa) młodzież ruszyła z tematem. Raz w ramach akcji „Pola Nadziei”, a dwa – w ramach przedsięwzięcia „Junior – Senior”, kiedy to nieodpłatnie szkolili starszych jaworzan z obsługi komputera. Czyli pierwsze koty za płoty… Gdyż jak powiedziałem podczas mojego zaprzysiężenia „Wolontariat to iskra, która może nas podpalić do bezinteresownego działania na rzecz innych. Sąsiedzi pomagają sąsiadom, młodzież osobom starszym i odwrotnie. To doskonała droga do stworzenia społeczeństwa obywatelskiego i jego kształtowania dla dobra całej wspólnoty. Mogę wskazać w tym miejscu wiele przykładów, które już dzisiaj mają miejsce – to trenerzy w klubach sportowych, to rodzice angażujący się w sprawy szkoły czy wreszcie członkowie ochotniczej straży pożarnej. Ale to wciąż mało – jaworzan stać na więcej. Ułatwmy to im poprzez różnego rodzaju inicjatywy społeczne, które gmina będzie w miarę jej możliwości wspierać i popierać!”
Głos mieszkańców to najważniejszy atut gminy. Samorząd bowiem stanowią ludzie, a nie osoby wyznaczone do pełnienia władzy. Musimy w związku z tym wdrażać nowe rozwiązania, których do tej pory w Jaworzu jeszcze nie było. Rzeczywistość jest przecież bardzo dynamiczna, a potrzeby ludzi zmieniają się jeszcze szybciej. Integracja europejska, rozwój komunikacji elektronicznej i Internetu, czy aktywność organizacji społecznych tworzą nowe uwarunkowania w pracy samorządu. Władze gminy muszą odpowiadać na te fakty i wychodzić im naprzeciw.