Jakiś czas temu przeczytałem na stronach internetowych Rzeczpospolitej artykuł pt. „PKS-y wciąż padają, górą kolej”, w której jego autor stawia tezę, że rządowa pomoc, mająca wskrzesić PKS-y, nie spełnia oczekiwań, a poziom wykorzystania środków Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych jest znikomy. Na kłopotach przewoźników autobusowych, którzy powoli się zwijają, powinna – zdaniem dziennikarza – korzystać kolej. Całkiem możliwe, że w wielu wypadkach ma rację, ale w przypadku naszego regionu sytuacja ma się zgoła odmiennie.

Powiat bielski tworzą gminy graniczące mniej lub bardziej ze stolicą dawnego województwa bielskiego. To między innymi sprawia, że nasi mieszkańcy są żywo zainteresowani połączeniami z Bielskiem-Białą w tej czy w innej formie. Jako że „czerwony autobus” od dawna nie wjeżdża do niektórych gmin, jak np. Jaworze, a do innych tylko wtedy, gdy dany samorząd zdecyduje się na zawarcie stosownej umowy z władzami bielskiej gminy, a co za tym idzie sfinansuje w całości koszty z tym związane (tak jest w przypadku Bestwiny, Jasienicy czy Wilkowic), konieczne jest zapewnienie ludziom innej formy transportu do miasta. Takim rozwiązaniem jest PKS w Bielsku-Białej S.A. – do 2008 roku spółka Skarbu Państwa, przejęta przez Powiat Bielski, a w 2018 roku przekazana w całości do Beskidzkiego Związku Powiatowo-Gminnego.

Wielokrotnie pisałem o tym, czym jest BZPG i nie jest moim zamiarem powtarzanie się. Zresztą na powyższym rysunku sami Państwo widzicie, jaki obszar on obejmuje. Odniosę się jedynie do Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych jako rozwiązania systemowego mającego na celu wsparcie funkcjonowania lokalnej komunikacji podmiejskiej. Na początek kilka prawd „nieobjawionych”, ale faktów współczesnej rzeczywistości:
- komunikacja publiczna nie była, nie jest i nie będzie nigdy dochodowa – oczywiście są przewoźnicy prywatni, którzy podejmują się działalności w tym zakresie, ale tylko na liniach rentownych i w czasie największego zainteresowania przewozami – na innych trasach, a także w czasie wakacji, dni wolnych od pracy czy świąt nie przejawiają większej aktywności, gdyż im się to po prostu nie opłaca – tutaj w sukurs musi przyjść gmina, powiat lub województwo,
- przewoźnik prywatny nie zapewnia (bez dofinansowania publicznego) ulg w przewozach dla dzieci czy młodzieży szkolnej ani dla emerytów i rencistów, a już w ogóle zwolnień z opłat dla seniorów, jak np. PKS dla osób w wieku 70+,
- przejazd tzw. busikami nie należy do najwygodniejszych ani do najbezpieczniejszych przeżyć ludzkich,
- zauważalny jest coraz większy spadek liczby przejazdów transportem publicznym na skutek zwiększania się liczby samochodów – kiedyś na ulicy nierzadko był jeden albo dwa samochody, dzisiaj na jednej posesji często stoją cztery albo więcej pojazdów,
- wskutek zwiększania się ruchu na naszych ulicach oraz inwestycji drogowych coraz częściej tworzą się korki i zatory, które z jednej strony powodują spadek prędkości autobusu, a co za tym idzie punktualności odjazdów i przyjazdów z punktu A do punktu B – to z kolei sprawia, że my sami przekonujemy się do tego, że samochód osobowy jest wygodniejszym i bardziej elastyczniejszym środkiem transportu,
- tym samym autobusami jeździ coraz mniej osób – w tym dzieci, które sami dowozimy często do szkoły czy na zajęcia pozalekcyjne – a to sprawia, że wzrastają koszty związane z finansowanie komunikacji publicznej, a przez to i ceny biletów jednorazowych i miesięcznych,
- samorządy, nie chcąc ponosić lawinowo rosnących kosztów finansowania komunikacji zbiorowej – w szczególności podmiejskiej – decydują się ograniczać swoją rolę w tym zakresie, częstokroć po prostu pozbywają się tego zadania i nie realizują go w ogóle – to jednak nie dotyczy powiatu bielskiego i jego gmin, gdyż jako nieliczni w Polsce zdołaliśmy utrzymać naszego przewoźnika.
Jest to tzw. błędne koło transportu publicznego – krótko mówiąc przybywa nam samochodów autobusowych, ale nie wzrasta przepustowość dróg i parkingów, drożeje paliwo i koszt jednostkowy pracy, co przekłada się na ceny biletów, brakuje inwestycji w nową infrastrukturę, w tym tabor autobusowy, a od lat 70-tych ubiegłego stulecia przesiadamy się sami do własnych aut, bo szybciej, wygodniej i elastyczniej. Ale są wśród nas i tacy, którzy są skazani na autobusy, bo nie mają prawa jazdy (są za młodzi albo nie zrobili, nie stać ich na własny środek komunikacji, wolą z różnych przyczyn kupować bilety…). I tu jest rola samorządu, który to zadanie winien realizować.
W powiecie bielskim, przede wszystkim za sprawą starosty Andrzej Płonki, solidarnie stwierdziliśmy, że zapewnienie transportu publicznego w naszym regionie jest zadaniem priorytetowym. Może nie wykonujemy go idealnie, z całą pewnością zidentyfikujemy wiele jego mankamentów, ale patrząc na warunki komunikacyjne w ościennych powiatach, nasza sytuacja wygląda naprawdę nieźle. Nie tylko dofinansowujemy lukę w biznesie (czyli różnicę między wpływami z biletów a faktycznymi kosztami) w wysokości nieco ponad 9 milionów złotych, ale podejmujemy działania na rzecz rozwoju taboru: kupujemy autobusy – zarówno te nowe, o których pisałem, jak i używane, które zastąpią na jakiś czas najbardziej wysłużone pojazdy.
Od lat nikt na górze nie interesował się tematem komunikacji podmiejskiej, zostawiając temat strukturom lokalnym. Dopiero w 2019 roku ruszyła ustawa o Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych „PKS+”. To pierwszy raz, gdy władze centralne przyjrzały się naszym wiejskim przystankom. Nie jest to może instrument doskonały, ale jednak jest. Z budżetu państwa uzyskujemy dofinansowanie w wysokości 1 złotego do tzw. wozokilometra (inna rzecz, że realny jego koszt to blisko 6 złotych), ale to jednak coś. Dzięki temu wsparciu mogliśmy pozyskać w zeszłym roku blisko 600 tysięcy złotych dofinansowania od wojewody śląskiego, a na 2020 roku planujemy, że kwota ta wyniesie aż 2,2 miliona złotych. Dzięki temu unikniemy nie tylko zwiększenia obciążeń poszczególnych gmin czy powiatu, ale i podwyżki cen biletów na naszych podmiejskich trasach komunikacyjnych.
Dzięki wsparciu z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych w ramach umowy z Urzędem Wojewódzkim nasz Związek będzie w stanie:
- utrzymać na obecnym poziomie ceny biletów autobusowych,
- nie podnosić kosztów gmin i powiatu w zakresie finansowania komunikacji autobusowej w regionie,
- sfinansować 27 linii zwykłych, 9 linii szkolnych i 3 linie specjalne (np. dla osób niepełnosprawnych),
- zaplanować pokonanie 3,15 mln kilometrów na trasach po powiecie bielskim i mieście, a także wjedzie do powiatu żywieckiego (gminy: Czernichów i Łodygowice) oraz cieszyńskiego (gmina Chybie), a także do woj. małopolskiego (gmina Kęty),
- wykonać w każdym dniu roboczym 553 kursów, w soboty – 165, a w niedziele i święta – 80,
- przewieźć blisko 2,5 mln pasażerów łącznie w ciągu całego roku,
- zakupić 26 nowych autobusów w ramach projektu unijnego, które będą niskoemisyjne, bo zasilane gazem CNG,
- przejąć nieodpłatnie od Powiatu Bielskiego 35 autobusów zakupionych w 2011 roku za środki europejskie,
- na bieżąco nabywać autobusy używane w celu zastąpienia nimi „starszych gratów” – w styczniu 2020 roku zakupiliśmy cztery nowe autobusy SOLARIS Urbino 12 (diesel), które będą woziły naszych pasażerów w komunikacji podmiejskiej, wyposażone w klimatyzację, posiadające 40 miejsc siedzących i 53 miejsca stojące.

Reasumując, dla nas Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych jest istotną pomocą i wsparciem w świadczeniu na rzecz naszych mieszkańców usług w zakresie publicznego transportu zbiorowego. Niemniej jednak inne samorządy mogą widzieć to inaczej, bo po prostu „odpuściły” temat w przeszłości. My, tutaj na Ziemi Bielskiej w czasie, gdy nie było żadnych dotacji na ten cel, sami zdecydowaliśmy, że inwestycje w komunikację podmiejską są niezbędne, konieczne i odpowiadają na potrzeby mieszkańców. Utrzymaliśmy PKS, nie tylko nie pozwalając mu upaść, ale inwestując w jego rozwój. Dzisiaj może transport nie jest na miarę komunikacji miejskiej w wielkiej aglomeracji (np. w Bielsku), ale pozwala w umiarkowanym zakresie realizować potrzeby naszych mieszkańców. Tylko szkoda, że jesteśmy wyjątkiem od reguły, że w powiatach ziemskich PKS-y padają. Na szczęście PKS w Bielsku-Białej ma się dobrze i będzie jeszcze lepiej…